Była noc z 9 na 10 sierpnia 1923 roku. Po Jeziorze Jelonek rozchodziły się melodie orkiestry cygańskiej, a powierzchnię akwenu rozświetlał blask rozwieszonych pochodni i żarówek. To było wydarzenie, które zrobiło wrażenie na wielu ówczesnych gnieźnianach, a o którym dziś już nikt nie pamięta. To właśnie tego wieczoru, kiedy rozpoczęła się zabawa, zainaugurowana została działalność „Wenecji” – restauracji i ogrodu należącego do Stanisława Berchieta.
Nie wiemy, czym kierował się właściciel tego przybytku, wybierając taką nazwę. Od trzech lat prowadził bowiem go pod nazwą „Saska Kępa”. Prawdopodobnie jednak to określenie, nawiązujące do podobnego miejsca w Warszawie, nie przyjęło się. Być może stwierdził, że promenada spacerowa położona na brzegu jeziora oraz możliwość wypożyczenia łódek jest wystarczającym motywem, do przemianowania lokalu. Tak czy inaczej – właśnie od 9 sierpnia 1923 roku zaczęła funkcjonować „Wenecja”.
Sam obiekt powstał znacznie wcześniej i został wybudowany na przełomie XIX i XX wieku przez Edwarda Gawella. Odzyskanie niepodległości spowodowało, że wielu Niemców pozbywało się swoich majątków w nowym, ale obcym dla nich kraju i wyjeżdżało do swojej ojczyzny. Tak prawdopodobnie stało się i w tym przypadku, a cały kompleks przejął właśnie Stanisław Berchiet. Składało się na niego kilka pomieszczeń dla gości, gdzie odbywały się koncerty, występy teatralne, pokazy kinowe, a nawet walki bokserskie. Nad brzegiem jeziora znajdowała się kilkudziesięciometrowa drewniana promenada, przy której cumowały łódki. Po południowej stronie aż do Garbarni Rogowskich rozciągał się spory ogród, na którym była kryta scena oraz miejsce dla widowni lub do tańczenia. To tu przez wiele lat kwitło kulturalne życie Gniezna. Wszystko co dobre jednak musiało się kiedyś skończyć…
Nie wiemy co dokładnie spowodowało upadek tego miejsca. Prawdopodobnie kryzys gospodarczy z początku lat 30., a także piętrzące się zobowiązania finansowe spowodowały, że w połowie tego dziesięciolecia Stanisław Berchiet zbankrutował. W 1937 roku obiekt wykupiła Kuria, która urządziła tu pomieszczenia dla pielgrzymów oraz salę spotkań. Ostatni budynek, pamiętający czasy „Wenecji”, ale będący już w zupełnej ruinie, został rozebrany około 15 lat temu. Dziś nie ma po niej śladu, poza jednym okazałym drzewem, rosnącym pośrodku placu zabaw. Jest jeszcze jedna pamiątka. Choć lokalu nie ma od praktycznie 85 lat, to jednak nadal on „żyje” – w pamięci gnieźnian, jako po prostu drugie określenie nazwy jeziora – „Wenecja”.
???? Sebastian Uciński Fotografia
???? Rafał Wichniewicz
W ramach projektu , który dofinansowany jest ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu „Kultura w sieci”.