Dość niecodzienny sposób na zarobkowanie znalazł sobie 37-letni gnieźnianin. Dwukrotnie zdemontował i ukradł miedziane rynny z tego samego kościoła. Mężczyzna usłyszał już zarzut kradzieży. Teraz za swoje "grzechy" będzie musiał wytłumaczyć się przed sądem. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Cała sprawa zaczęła się od zgłoszenia kradzieży miedzianych rynien z jednego z kościołów w Gnieźnie. Do zdarzeń doszło dwukrotnie. Po raz pierwszy w nocy z 15 na 16 lutego br., drugi raz w nocy z 20 na 21 lutego br. Całkowita wartość strat na szkodę Kurii Metropolitalnej wyniosła 2100 złotych.
Policjanci nie tracąc czasu natychmiast przystąpili do poszukiwania sprawcy. Niestety nikt nie widział osoby uciekającej z rynnami.
Przełom nastąpił w ostatnim czasie. Zebrany przez śledczych materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie 37-letniemu mężczyźnie zarzutu kradzieży rynien z kościoła na terenie Gniezna. Gnieźnianin przyznał się do kradzieży. Jak wyjaśnił rynny sprzedał w punkcie skupu złomu za 180 złotych. Mężczyzna był wcześniej notowany przez policję za kradzieże i włamania. Teraz za swoje "grzechy" będzie musiał wytłumaczyć się przed sądem.
Za kradzież grozi do 5 lat pozbawienia wolności.